sobota, 14 grudnia 2013

Kilka dni temu znalazłam moją urodzinową płytę.
Cel był taki(miałam gdzieś 16 też i 18..) : znaleźć piosenki najważniejsze na ten dany moment w moim życiu.
i za każdym razem więcej.
Poniżej lista, z adnotacjami:
1. Alice in Chains - Man in the Box- tej grupy zaczęłam słuchać z całą premedytacją - nie chciałam mieć takiej samej playlisty jak moja siostra :) wystarczyło, że przejęłam od niej Myslovitz. Spodobał mi się bardzo, a zwłaszcza płyta MTV Unplugged której kupiłam sobie DVD (ale już około 18-tki). Man in the box - bo była w moim dramatycznie smutnym klimacie

2. Evanescence - My Immortal - mieli  wtedy jeden hit, "Bring Me To life' i strasznie mi się podobało połączenie głosu Amy Lee z dźwiękami fortepianu które przechodziły w regularną gitaroszarpaninę. I zawsze chciałam tak wyglądać

3. Radiohead - Street Spirit - nie przepadałam wtedy za Radiohead, ta piosenka, obok Creep i przejmującego teledysku There There trafiała do mojego nastoletniego serca.

4. Coldplay - Clocks - uwielbiałam tą nakładkę winampa (RiP [']) z ich płyty A Rush of blood to the head, sama muzyka urzekła mnie melancholią a Clocks... cóż, było moje ukochane pianino, a potem ta piosenka stałą się tłem do jednej z ładniejszych ekranizacji Piotrusia Pana

5. Placebo - Running Up That Hill - to jest dopiero, Kate Bush nie słuchałam wówczas, Placebo zaczęłam słuchać, gdy w Minimaxie p. Piotra Kaczkowskiego usłyszałam Sleeping with ghosts, przegrzebałam wtedy jeszcze nie tak bogate zasoby internetowe i znalazłam. Potem znalazłam płytę, a potem usłyszałam jakimś przypadkiem w internetach tą piosenkę. I do dziś jest jednym z najlepszych coverów

6. jeszcze nie zidentyfikowałam ale jakiś hardcore metal...lubiłam takie klimaty

7. Moby - Flower - lekka, w formie przyśpiewki, z klaskaniem, z pianinem (ach) no i dość monotonna.... ale jaka przyjemna, tym bardziej, że kilka lat później skakałam do Lift me Up na Openerze;)

8. Creed - What is life for - kolejna dramatyczna ciężka piosenka...

9. Reamonn  - nie pamiętam co to za piosenka, ale słuchałam wtedy Reamonn może dlatego, że dwie pozycje dalej Rea (czyli wokalista) zaśpiewał Set Me free co mi się strasznie podobało rytmicznie.

10. dziko nie mam pojęcia, gitarowe smuty...

11. Jam and Spoon - Set me free - tum tum tutu tum tum tutut utm tum... kojarzyła mi się z pierwszym dorosłym wyjazdem bez rodziców na Era Nowe Horyzonty do Cieszyna (2004). i kojarzyć mi się zawsze będzie z krótkim chociaż przyjemnym wyjazdem w tamte strony. Dobrze, że co roku wracam i na Nowe Horyzonty i do Cieszyna;)

12. Unkle - In a state - masakra! nie mam pojęcia gdzie ich wynalazłam, ale zafascynowali mnie! 1. intro z pianinem, później elektronika. A, i ich nazwę pisało się wówczas U.N.K.L.E. (z kropkami) i mieli świetną "maskotkę" i za tą maskotkę wciągnęłam się do ich świata... Pierwszy mój odkryty zespół elektroniczny, a płyta Never Never Land.. jedna z najlepszych na świecie.

13. Incubus - Megalomaniac - dobra, tu bardzo laickie podejście bo to jedyny wokalista którego w swoim czasie chciałam mieć na plakacie na ścianie. Był słitaśny. W końcu jednak udało mi się mieć tylko Slipknota. Bardzo oryginalne, chociaż nie słucham już ich późniejszych dokonań

14. White Stripes - Black Math - powód prosty- bo skład prosty. Dziewczyna introwertyczna na perkusji, chłopak ekstrawertyczny na gitarze i śpiewał. Uwielbiam ich za prostotę muzyczną, połączenie czerni-bieli-czerwieni i styl. Do dziś

15. Adioslave - Like a stone - Głos Chrisa Cornella jest hipnotyzujący.

16. SOAD - Toxicity - System of a Down  a po drugie wszyscy dosłownie Katowali Chop Suey a ja już miałam dość tej piosenki. Toxicity było jednak w podobnym klimacie

17. Nine Inch Nails - Perfect Drug -Trent Reznor ma świetny głos, piosenka była bardzo nieprzewidywalna, a teledysk wampirzy i psychodeliczny ujął moje mroczne JA. Do dziś...


Czas by było stworzyć współczesną playliste.... dwudziestu kawałków najważniejszych dla mnie w danym momencie.

Zrobię...ciekawe co to będzie?
Większości tych utworów słucham nadal, zespoły rozwinęły się, zwinęły, zawiesiły, rozpadły.
Muzyka pozostała i jest kawałkiem mojego życia, wspomnienia. A taki soundtrack miałam jako siedemnastolatka. Właśnie wtedy zdecydowałam się, że dorosłość jest zła.
Jednak zmian dużo nadeszło, ale tym, jak bardzo nie chcąc się zmieniać lub działać dobrze, zmieniamy się i przeradzamy w zło (patrz Anakin Skywalker aka Lord Vader) opowiem kiedy indziej...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz