sobota, 7 grudnia 2013

Ale z ciebie dzieciak!

Nie przyznaje się, a raczej się przyznaje do tego, czego nie widać na pierwszy rzut oka.
Nie widać ile faktycznie mam lat.
Jest mi z tym dobrze, bo robię i tak rzeczy, które "nie przystoją" i "nie przystają" do jakże ułożonej życiowo mentalności.
Uderza mnie ten tryb, te wszystkie trybiki, pułapki, niezależności dorosłego życia.
Pułapek jest najwięcej...życie na poziomie = kredyt.
Kredyt = potrzeba stałej pracy.
Stała praca = zaplanowanie dnia
Zaplanowanie dnia = jestem taki dorosły..
Jestem taki dorosły = chce mi się płakać i tęsknie za byciem nieodpowiedzialnym gówniarzem który z równie nieodpowiedzialną bandą łaził po drzewach. Dzisiejsze dzieci nie potrafią się bawić...
Ale potrafią.. tylko bawią się inaczej niż my, utykając we własnych wspomnieniach, możliwosciach które zostały nam wpojone w szkole, schematycznym myśleniu stajemy się dorosłymi tęskniącymi jak cholera za dzieciństwem.
Doceniamy trwałość co powoduje, że ważne stają się nieprzemijające z modą rzeczy.
Ja za cholerę nie przyjmuję do wiadomości tych schematów.
Potrzeby bezpieczeństwa której jest praca jako źródło gotówki- realizuję.
Ale pozostałych.... trochę z tym gorzej. Nie odczuwam za konieczne, ba, ostatnio wręcz widzę moją postępującą alienację. Uwielbiam ludzi, ale dawno nikt mnie nie przekonał, żeby być blisko. Ludzie są fajni z daleka, do zobaczenia. Jednak tyle razy zostałam odsunięta, uznana za coś pewnego, stałego, co jest elementem a nie treścią,  że zrobiło się to niepokojace.
Nie można być elementem!(hihi brzmi nieźle).
Chłopcom/mężczyznom obecnie jest łatwiej, nie są od małego przystosowywani do realizowania się w domu jako ojciec czy mąż, o nie. oni są, i mówię to nie jako jakaś chora feministka, przystosowywani do rozwijania pasji. Zabawki mają bardziej kreatywne.
Dziewczynki bawią sie lalkami, mają być piękne, ułożone i łapać facetów.
Sama zostałam tak wychowana co nie przeszkadzało mi rozwijać swoich zainteresowań więc to nie zależy od zabawek. Dużo też znam dziewczyn o typowo męskich zainteresowaniach.
Ale... ponieważ główną cechą ludzkości jest lenistwo i dostosowywanie się, rzadko trafiamy na osobę poza schematem. Popularny syndrom Piotrusia Pana to nic innego jak ta pogoń za byciem kimś, innym, bardziej magicznym i próba ucieczki..
O dziwo dotyka większości mężczyzn/chłopców...bo przecież dziewczynki/kobiety muszą być odpowiedzialne za nich pokierują, od mamy do żony..od zawsze. Co jest brednią a nie znam ludzi, którzy byliby szczęśliwi z powodu takiej odpowiedzialności.
O czym coraz bardziej pokazują filmy amerykańskie..próbujące doprowadzić, że fajtłapa, bez umiejętności decydowania, wychowany bez tej odpowiedzialności znajduje na żonę gwiazdę niezwykłej urody pod której opieką będzie mógł się rozwijać.
O czym fajnie mówi to zdjęcie:

A dziewczyny w swoim gronie mają gadać o facetach, gotować malować się? co? NIE, o ile nie chcą.
Tylko dlaczego o tym się nie mówi?

A to ta tęsknota za dzieciństwem... rodzi popularność między innymi tego zdjęcia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz