wtorek, 30 kwietnia 2013

Zaspałam!

Zaspałam!!
jak zakładałam bloga (czyli niedawno) obiecałam sobie ze przynajmniej jedna notatka w tygodniu...a  tu mi sie kolejny tydzień zaczął.
Poniedziałek upłynął mi na wrzucaniu rzeczy z którymi wcześniej nie potrafiłam się rozstać do pokaźnego worka.
Selekcja (wszystkie odpowiedzi na Tak powodowały ponowne upchnięcie w szafie)
1. czy chodziłaś w tym w ciągu ostatnich 12 miesięcy T/N T- zostaje!
2. czy spośród pozostałych któreś jest rękodziełem mamy/babci/twoim T/N
3. czy rzecz jeszcze na Ciebie pasuje? T/N
4. czy rzecz jest na tyle oryginalna że nie została kupiona w sieciówce? T/N
5. czy jest w dobrym stanie T/N

w ten sposób poszedł worek (co prawda oddawałam też rzeczy w dobrym stanie ale za małe)
szafa została odchudzona.
Co zostało?
1. sweterki robione z sercem przez moją Babcię (na moje nietypowo długie wymiary)
2. ukochane jeansy z liceum- dzwonowate z metalowymi ozdobami i możliwością przerobienia na rybaczki(czyli podwiązaniem
3. wszystkie t-shirty z nadrukami "firmowymi" ze studiów, z różnych wydarzeń.
4. brudnobiałe dzwony
5. długa, czarna wełniana sukienka z dorobionymi koronkowymi rękawami(przyda się zimą, w tym roku o niej zapomniałam)

Teraz pakuję "stylówę" na 6 dni festiwalu filmowego ;) pogoda trochę w kratkę ale mam nadzieję, że się rozpogodzi...(nie wzięłam openerowych kaloszy!)
a zestaw wyjazdowy(razem z ostatnim atakiem na sklepy minus żółta spódniczka Mohito po którą zapomniałam (!) się wrócić do sklepu) wygląda tak:



Kolejne zdjęcia, być może z festiwalu  - Kino na Granicy ( mam nadzieję, że uda mi się ująć czar leżenia na leżaczku pod biurem festiwalowym) niebawem :)
i detal:
blue
ciasteczkowy potwór!!!
Samochód czeka jeszcze na naprawę tej dziwnej awarii a jutro w drogę!

piątek, 19 kwietnia 2013

Japan Alternative?

Głęboka fascynacja dalekowschodnią współczesną muzyką wzięła się mi z maniakalnego oglądania najpierw Dragon Ball i Salior Moon. Naturalną koleją rzeczy były kolejne anime, wciągnięcie się w historię Japonii a potem kulturę (nie tylko masową).

Co prawda standardowy pogląd na "czemu słuchasz japońskiej muzyki? jest beznadziejna" wziął sie z najbardziej popularnych i najbardziej kolorowych i krzykliwych teledysków zespołów, kóre tworzone są w formie boys lub girsbandów. Często agencja, która ma swoich modeli i aktorów tworzy młode zespoły z castingu skierowane do wybranej grupy wiekowej. Są one tworem sztucznym, podobnie jak to jest na Zachodzie. Wówczas liczy się na szybkie szaleństwo popularności bazującej na tymczasowej modzie, często bardzo szybko drogi wokalistów się rozchodzą i tworzą oni solowe projekty, giną z nimi albo i nie.

Po raz pierwszy japońska muzyka wciągnęła mnie przy oglądaniu anime "Nana" o dwóch zespołach muzycznych rywalizujących na gruncie prywatnym oraz publicznym. Co ciekawe, autorzy mangi tworząc postacie piosenkarek oparli się na rzeczywistych postaciach:
Olivii Lufkin oraz Anny Tsuchiya

Potem, opierając sie też o źródła anime odkryłam między innymi:

rosyjską wokalistkę Origę (śpiewa często u jednej z najpopularniejszych azjatyckich kompozytorek Yoko Kanno) - jej przebój Inner Universe został wykorzystany w ścieżce dźwiękowej Ghost in the Shell- na bardzo czysty eteryczny głos i śpiewa zarówno w języku japońskim jak i rosyjskim.

\
Kolejne anime, które odkryło dla mnie rockową strone Azjii było Ergo Proxy "ending"  z muzyką Monoral "Kiri" piosenka zadała kłam temu, że Azjaci mają delikatne cienkie głosiki.  poniżej piosenka z endingu




Sugizo - japoński kompozytor i multiinstrumentalista, współpracował z wcześniej wspomniana Origą, najbardziej znany jako gitarzysta i skrzypek w Luna Sea - jednym z najbardziej popularnych zespołów z lat 90. Ma bardzo charakterystyczny styl zachowania i ubierania, bardzo androgeniczny, przez co jest jednym z najchętniej kopiowanych przez młodych japońskich wokalistów. 




Czy japońska muzyka da sie lubić? w tym momencie okazuje się, że jak w każdym innym kraju, są perełki i są "gniotki"alternatywa dla wszechobecnego koloru i kawaii jest własnie taka eteryczna nostalgia. 
a odkrycie sprzed pół godziny (które spowodowało tego posta):
BOOM BOOOM SATELLITES i jakże znośny ich angielski :)



edit: a dla zainteresowanych odkrywaniem tego, co akurat gra i czego się słucha w Japonii polecam: http://www.smash-jpn.com

niedziela, 14 kwietnia 2013

Ponieważ wiosenna pogoda w toku wzięłam psa na spacer, dobre buty i w drogę! w poszukiwaniu wiosny,
co prawda zbierało się nieco na deszcz na zachodzie ale nie ma jak wiosenne podtopy. Pies w połowie drogi miał dość, jednak 4 km to już nie na jego starcze łapki.
po wciagnięciu na szybko części sałatki "co w lodówce" (makaron razowy, czerwona fasolka, pietruszka pomidor mozarella)

ruszyłam na podbój okolicy..
co było najgorsze? wszechobecna woda i błoto... aż dziwne,że ludzie budują sobie domy na tak jawnym bagnie, bo po co komu piwnice?
a najlepsze?
pierwsze kwitnące w szarości kwiaty:

a z muzyki? 
odkryciem tygodnia został zespół Ravenna Woods z ich piosenką Graves
ale to może moja słabość do animowanych teledysków.....

środa, 10 kwietnia 2013

Odnajdę i rozpoznam -start!

Spojrzenie jakie często mnie spotyka, jest stereotypowe:
"jesteś blondynką" 
"nie jesteś stąd"
"bądź poważna"
i....
skoro jesteś dorosła rozmawiaj o pracy polityce pogodzie i ewentualnie sporcie.
bądź przewidywalna, ułożona, bądź dorosłym człowiekiem "ukończonym" i "ukształtowanym"
Daleko mi do tego
tutaj, a jakże, 
będę prezentować stronę inną, stronę taką, do której można wrócić, a nie jak post na twarzoksiązce zginie i przeminie.
Mam nadzieję, że to nie tylko wiosenny poryw "bo nuda a za zimno na rower"
nie, ja się nie nudzę.
będę prezentować tutaj swoje odczucia "zsumowane" i definiować jako osobę, jako człowieka, nie produktu skończonego, a prototypu, z mutacją na wieczną młodość umysłu.
mam nadzieję, że nie będe w tym sama.
tematy do poruszenia?
- rękotwórstwo i mózgotwóstwo!
- ogród (który po części rękotwórstwem też będzie, jak śniegi zejdą)!
- gry!
- kuchnia!
- muzyka!
- film!
- animacje!
- historia!
- moda...
warunkiem jest wyrwanie się ze schematów;)
a także jakże wstydliwe pierwsze próby z aparatem....