czwartek, 18 grudnia 2014

Big Eyes i Interstellar

Grafika ze strony: http://sand-rae.deviantart.com/



Czyli film na który pójdę  i film na którym byłam.
Film którego oczekuję z niecierpliwością i film który miałam ominąć jak Grawitację ( z premedytacją).

Czemu kusi mnie Big Eyes?
są trzy powody:
1. Reżyser - Tim Burton - w jego całej filmografii są dwie jego produkcję, których nie przetrawiłam: Big Fish i Marsjanie atakują.
2. Christopher Waltz, którego uwielbiam za akcent komiczny w rolach złych charakterów. Jest on na tyle diaboliczny ze swoją mimiką, z gestami, że aż groteskowo. Doskonale pasuje do stylu T.B.
3. Amy Adams - nie przepadam za nią, nie wiem czemu, ale jest naprawdę znakomitą aktorką.

Kolejnym powodem jest sama historia. do czego prowadzi uzależnienie od drugiej osoby?
Historia opiera się na kanwie życia malarki Margaret Keane, która maluje niepokojące i jednocześnie piękne obrazy dzieci z dużymi oczami. Jednak cały splendor i blask przypada jej mężowi -Walterowi  który jako mierny malarz przypisuje sobie autorstwo portretów.
Rzecz się dzieje na przełomie lat 50  i 60 a więc w momencie kiedy o emancypacji przycichło a kobieta miał być żoną. (tak zwane cudowne lata, których dramatyzm pokazano w wielu już filmach). W produkcji T.B. ma być pokazana walka Margaret Keane o prawa do własnych dzieł i do własnego Zachęcam do przeczytania bardzo dobrego artykułu nakreślającego historię w The Guardian.

Drugi film, który widziałam, to Interstellar Christophera Nolana.
Poleciłabym:
1. ludziom którzy chcieliby zobaczyć teorie czarnych dziur w wersji artystycznej. a najlepsze, że nikt nie może powiedzieć, że tak nie może być.
2. Osobom znudzonym powtarzalną muzyką Hansa Zimmera, w końcu stworzył oryginalną scieżkę dźwiękową - jego autoplagiaty były męczące.
3. Fanom filmów postapokaliptycznych ( do których i ja się zaliczam) jest to ciężka i smutna historia.
4. Wielbicielom efektów specjalnych, nie rozbuchanych, i fabuły ! Przede wszystkim.
Sądzę, że to jest film o kosmosie, samotności, przerażająco smutny i jednocześnie beznadziejnie optymistyczny. O bezsensowności ludzkiego działania.
Namnożyło się tych wizji apokalipsy.
5. i oczywiście tym, którzy uwielbiają Christophera Nolana (ja do fanatyków nie należę).
Miałam niewielkie skojarzenia z Odyseją Kosmiczną 2001, i podobało mi się, że właściwie efektowność zredukowana została do minimum.

Nie polecam:
1. cierpiącym na chorobę lokomocyjną, jednak widok wirującej stacji kosmicznej nie jest najprzyjemniejszy (być może dla mnie nie był, bo najadłam się słodyczy)
2. Osobom które szukają dużej ilości efektów, wybuchów, zwrotów akcji a kosmos znają tylko z Gwiezdych Wojen.
3. Fanom Matta Damona

Strasznie dużo obejrzałam w ostatnim czasie trailerów na rok 2015 i końcówkę 2014. Jeszcze nie trafiłam na film, który by mnie mógł w przyszłym roku zachwycić.
Ale zobaczymy?

środa, 10 grudnia 2014

Ogłoszenia ogłoszenia ogłoszenia...

Nadchodzi czas, kiedy przebudzają się Early Tickets i można "zaoszczędzić" jadąc na festiwale.
Dziś Opener ogłosi pierwszego Headlinera
Orange ogłosiło
Off jeszcze czekamy...
Free Form cisza...
Co to będzie co to będzie?

Oczywiście walka między festiwalami o wykonawców trwa.
W tym roku, z uwagi na to, że właściwie jestem weteranem festiwalowym musiałby przyjechać naprawdę znany zespół (na którym dotychczas nie byłam, lub wydał jeszcze lepszą płytę niż poprzednio), lub też odkryte przeze mnie niedawno perełki.

Będę lecieć jak na skrzydłach na:
Vaults - brytyjską grupę indie, grająca obecnie jedynie po dwóch stronach Kanału La Manche.
Zola Jesus - znana ze współpracy z M83 a także przez to, że jej muzyka zaczyna pojawiać się w trailerach filmowych
London Grammar - gwiazdy! Chociaż ich to bym chętniej zobaczyła na jakimś niewielkim koncercie...
a także takie, które opisywałam już na blogu:
Gem Club
Jaymes Young
Sam Brookies

Najmniej wyczekuję w tym roku Openera, forma mi się znudziła, ceny biletów powalają.
Nie podeszła mi też forma łączenia z teatrem czy sztuką.
Najbardziej oczekuję młodych rozwijających się festiwali. Również bardzo podszedł mi w tym roku Off... właściwie sen był dla słabych (co to jest 10 godzin w ciągu trzech dni) bo było tyle ciekawych rzeczy,tyle do obejrzenia i do tego zabrałam w trasę osobę bez której koncert mogłby się nie odbyć w sobotę ;) (pozdrawiam z miejsca).
Off jest dobry bo naprawdę jest OFFowy, najwięcej nowej muzyki. Mało mainstreamu dzieki czemu trafiają tam ludzie, którzy chcą coś odkryć. minus? baza jedzeniowo - alkoholowa. Cena nie zabija.

Orange spoko, jeżeli tylko poradzą sobie z nagłośnieniem, ceny biletów zabójcze pewnie jak zwykle. Jednak warto, ponieważ odpada wydawanie kasy na podróż (jeżeli z zawirowaniami w poszukiwaniu pracy nie wyląduje w innym mieście) i na stołowanie się. Trochę się zastanawiam,  czy to będzie na głównym torze, czy tak z boku jak Selector. ale może im się uda to zmieścić.

Free Form Festival - dla mnie odkrycie roku! szaleństwo weekendowe przemieniło się w coś... dzikiego. Zimno straszliwie, hartowaliśmy się w zimnych halach a dla rozgrzewki zaczynaliśmy skakać. Genialnie. I równie blisko. Przypadkowych ludzi też nie było.

Dlatego z ciekawością przyjmuję informacje, kto w tym roku.
Ciężko będzie mnie zaskoczyć, Muse po raz drugi -warto, Chemical Brothers po raz trzeci (?) - nadal warto. Mela Koteluk po raz trzeci ? - wystarczy.
z wielkich gwiazd do zobaczenia zostali mi:
Foo Fighters, AC/DC, Iron Maiden, You Me at Six, White Lies  Editors (jak widać, rockowe zespoły), Lisa Gerard, Yoko Kanno (tu poważnie),  z bardziej popowych biegłabym na Taylor Swift (mała słabość od kilku lat..) a takżę na Flight Facilities.
Koniec, bo się rozmarzam.
Wracam do szukania pracy a nie bujania w obłokach.

Edit: po wczorajszych ogłoszeniach jestem oczywiście nieco rozczarowana, nie wiem co Ziółek się dziwił, że Alt-J jest bardzo oczekiwany.. OCZYWIŚCIE ZE JEST! (i właściwie tyle zaaferowania z mojej strony).
St. Vincent (jakoś zapamiętałam nazwę) bez szału zupełnie, to samo jak z Johnnym Greenwoodem



wtorek, 2 grudnia 2014

Każdy może być odkrywcą we własnym domu

Własna kampania przeciwdziałająca hasłu "w czasie deszczu dzieci (i dorośli) się nudzą".
Kampania przeciwdziałająca stereotypowemu schabowemu z ziemniakami i monotonni życia jesiennego, gdzie najchętniej się widzi czubek nosa znad parującego kubka herbaty/czekolady/kawy.
Jedyną rozrywką może być wyjście na zakupy do tak cudownie oświetlonego centrum handlowego (gdzie specjalnie są ciemniejsze szyby żeby krzyczało "na zewnątrz paskudnie, chodź kup coś jeszcze!)
Kampanię otwieram od, co prawda wersji marketingowej nieco, ale hasła
OTWÓRZ SIĘ NA KUCHNIE (hasło autorskie, chronione, wszelkie agencje proszę o wcześniejszy kontakt z autorką niniejszego posta).

Gotowanie, w obecnych możliwościach hodowli i sprowadzania produktów ogranicza tylko nasza wyobraźnia. Dlatego nie utykajmy tylko przy tym, co smaczne (wiadomo) i sprawdzone.A nóż-widelec prawdziwą eksplozję smaków poznamy przez przypadek? Nie straszmy się też cenami.
Dla przykładu:
mam czarny ryż, jest on bardziej pożywny niż biały (jest niełuskany) a przez co zjada się go mniej.
kostka tofu (koło 4-5 zł) to dla mnie dwa obiady.
W ubiegłym roku po AFF we Wrocławiu obiecałam sobie, ze upiekę bajgle, jednak okazało się, że znalezione w otchłani internetu przepisy nie odpowiadają moim potrzebom lub zwyczajnie im nie ufam. Przegrzebałam księgarnie w poszukiwaniu kuchni żydowskiej (nic! sama amerykańsko-włosko-angielsko-polska lub egzotyczna) a przepis znalazłam w segregatorku Babci.
Jest na liście.
Oprócz czarnego ryżu spróbowałam też jarmużu (ciekawy smak, a zapach kojarzę z dzieciństwa, także prawdopodobnie kiedyś go jadłam).
Również udało mi się zrobić roladę z ciasta filo - do powtórki.w środku dżem pigwowy i kawałki jesiennych jabłek.

Na liście przysmaków jesienno - zimowych jest również u mnie ponownie odkryta fasolka po bretońsku w wersji wege i nie (oczywiście wersja mięsna z wysoko klasyfikowaną pod względem zawartości mięsa kiełbasą, nie żadną parówką).
A z ubiegłorocznych odkryć na najzdrowszą i najbardziej rozgrzewającą potrawę, konkurs wygrywa smażona kapusta pekińska z sosem sojowym i tofu marynowanym w czosnku i imbirze (i tymże sosie). przepis znaleziony swego czasu przez mojego wujka.
Z tradycyjnych odkryć - pierogi z dynią, pierogi z kaszą gryczaną
W tym roku mam zamiar zrobić coś z mąki gryczanej - w końcu znalazłam niepaloną kaszę. (co ciekawe, im bardziej spalona kasza, tym wg. instrukcji krócej się gotuje, dlatego sama chcę podsmażyć).


Druga część ruchu dotyczy bardziej kwestii "dla ducha"
Książki.
Których się nie czyta, bo nie było czasu, które w naturalny sposób się omija coraz dłużej i dłużej.

Wyciągnijcie.

a ja idę podjadać słodkie .