Jest ciemno, brak księżyca, gwiazdy nawet przybladły.
Ciemność pożera światło latarni i zostawia zaledwie sugestie, że gdzieś tam powinno być jasno.
Aparaty fotograficzne nie łapią tego, co jasne ani konturów, ze zdjęć wychodzi ciemność.
Człowiek wychodzi rano w optymistyczną jasność a wraca o zmierzchu.
Wielkimi krokami nadchodzi depresja, która zaciąga, podciąga, przeciąga...jesienna deprecha, chandra wg. Małgorzaty Musierowicz, dół, psychoza. bo rok ma psychozę maniakalno -depresyjną...
Co roku depresja może być głębsza i ciemniejsza, ciaśniejsza i przeistaczająca się w próżnię jednocześnie.
Ja oczywiście jak większość dziewczyn łapię jesiennego doła, od zawsze praktycznie.
Ale jest kilka rzeczy które trzymają mnie przy życiu, i nie jest to czekolada ani słodycze:
1. coś miłego, miękkiego... może być to ulubiony przedmiot, kocyk, miś, zwierzak
2. otaczanie się zabawnymi przedmiotami, rysunkami, obrazkami, gifami np zwariowaną małpeczką:
3. melancholijna muzyka która nie wyciąga z doła, ale pogłębia na tyle, że nic tylko się odbić
4. ruch!
5. po drugiej stronie sen...
6. książki!
7. Oglądanie filmów, których akcja dzieje się w ciepłych krajach, lub są na tyle abstrakcyjne że samemu chce się przez to przejść..
8. towarzystwo ludzi, wychodzenie z domu..
9. kolorowy parasol, co by się chciało wychodzić z domu (kiedyś go zinstagramuję).
10. przykłady:
I inne zdjęcia które nie są co prawda z okresu jesiennej deprechy, ale dobrze odzwierciedlają to, co wtedy człowiekowi jest potrzebne:
Błogie lenistwo z Przyjaciółką |
Świecące drzewka (tutaj pod Katedrą we Wro) |
Wspomnienie ciepłej jesieni |
Kot w stanie czystym |
Misterne Babeczki dla przyjaciół ;) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz