poniedziałek, 18 listopada 2013

Post z Molami

Książkowymi... a raczej Molem - jestem nałogowym czytaczem, czyli jak zacznę książkę, którą się dobrze czyta muszę ją skończyć najlepiej bez przerwy na nic mniej istotnego.
Tylko co zrobić, kiedy wchodzę do księgarni (nie lubię kupować przez internet) i totalnie, oprócz znanych mi autorów fantastycznych, czy obecnie popularnych nie wiem co czytać?
Informacje w internecie rzadko kiedy mnie zachęcają do kupienia czy przeczytania danej książki, zbyt często obawiam się, że to czytanie zaledwie na jeden raz i nigdy więcej. Miałam tak w przypadku wielu książek, np. Stephena Kinga..większość jego książek czytałam raz. Oprócz Zielonej Milii i Skazanych na Shawshank reszta książek była jednorazowa. Carrie.
Poza tym, wybieram strony, czytam pierwszą stronę, losowo wybraną w środku i jedną z ostatnich, potem oglądam okładkę, czytam z tyłu z boku opis autora..i dopiero wtedy jestem w stanie brać.

Dlatego w mojej biblioteczce MUSZĄ znajdować się książki, do których chcę wracać, chcę czytać raz jeszcze lub dwa. Dlatego na półce nie mam ani RRMartina ani Suzanne Collins (od Igrzysk Śmierci)
Na pewno czekam na ładne, nie filmowe i nie z grafiką z gry, wydanie wszystkich tomów i opowiadań o Wiedźminie z Rivii. Te wydania do tej pory mnie nie satysfakcjonowały a chciałabym mieć dość niebanalne...chyba że kupię jakieś i sama wydziergam do nich okładki.
Półki mam zapełnione książkami dziadków, skarbami literatury klasycznej napisanej niekiedy przedwojennym językiem. Ponieważ dziadkowie nie przepadali za fantastyką oprócz klechd i legend klasykami do których sięgam z ich biblioteki są powieści: Sienkiewicza, Kraszewskiego Prusa rzadziej... Lubię też naszych romantyków. Po prostu.
Lubię też historię o Polsce przedwojennej, gdzie ludzie byli jakby w niewielkiej części szczęśliwsi i z mniejszą ilością kompleksów niż teraz. 
Na półce też musi się kiedyś znaleźć miejsce dla Aleksandra Dumasa i jego Trzech Muszkieterów, 
H.R. Haggarda i jego Onej i Ayeshy które to wchłaniałam nałogowo w gimnazjum stała się kanonem powieści awanturniczej, przy której magii i tajemnicy nadal mam ochotę odkrywać nieznane lądy (jak to teraz brzmi w dobie sieci).
Bezsprzecznie, z klasycznej literatury spotkałabym w swojej biblioteczce marzeń siostry Bronte i gotyckie opowiadania E.A. Poe a także odrobina literackiego kunsztu A.Conan Doyle'a i jego opowiadań o pewnym detektywie.
Jak widać lubuję się w przedwojennych powieściach, a nawet wręcz historycznych.
Przydałoby się mieć też swojego własnego Hobbita i Władcę Pierścieni.
A także bio Rity Hayworth którą podziwiam i naszych polskich, przedwojennych sław.
Niekiedy szperając w ciasnoupakowanych regałach, gdzie panuje porządek możliwy do ogarnięcia jedynie przez systematyczny spis znajduję perełki w postaci powieści dla podlotków i panien z dobrych domów zjedzone przez czas. Podręczniki młodego skauta ledwo powojenne.
Skarby o wartości sentymentalnej z notatkami i rysunkami.

A co najważniejsze. w takiej bibliotece, gdzie panowałaby odpowiednia temperatura, w pewnej odległości byłby fotel, szeroki z miękkimi podłokietnikami co bym mogła w ulubionej pozie " w poprzek" się ułożyć i chłonąć książki. a tuż obok niego stał stolik gdzie zawsze stałby kubek (w moim przypadku najlepszy jest półlitrowy kufel) czegoś pysznego i odrobina wypieku na talerzyku.

a kilka okładek, które upolowałam, i może w ramach świąt dostaną się w łapki rodzinne.. ale ciii....sza:)
Bo Kabarety to ważna część w Polsce aby nie oszaleć

Bo to Muminki... jedna z najpiękniejszych książek (wyczytane prawie na śmierć)

Bo u nas emancypacja była zawsze i już, a biada tym, co myślą inaczej ;)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz