niedziela, 9 marca 2014

Niedziela - narodowe święto lenia

Niby jeszcze wolne, a człowiek frustruje się, że następnego dnia oczy na zapałkach i do roboty.
Niby wolne i można tyle zrobić, ale dopada nas leń i wszystkie pomysły, na które w ciągu tygodnia się wpadało i do nich tęskniło, wyparowały.
Niedziela od kilku lat kojarzy mi się z syndromem dnia wczorajszego, grzecznym do kościółka (co niektórzy) i wyludnionymi ulicami.
Z obiadkiem u Babci lub  w domu, pospiesznym pakowaniem słoików i tripem do Wrocławia/Warszawy pociągiem/autem.

Z mnóstwem energii która ulatnia się natychmiast dnia następnego.

Wracając do tematu, co by nie psuć sobie niedzieli, co można robić, jeżeli wszyscy zajęci na obiadkach, robią zadania na dzień następny i totalnie nie mają czasu ochoty nigdzie wychodzić?

1. W sobotę przygotuj sobie książkę , po przebudzeniu olewasz wstawanie i czytasz w łóżku do południa. Bardzo lajfstajlowe - można kawę podać sobie do łóżka i ogólnie pozachwycać się miękkością pościeli, świeżym powietrzem za oknem i tym że "nic nie musisz"
2. śniadanie - zrób takie, na jakie nie masz czasu przez caaały tydzień. z reguły jadam owsiankę a czasem szarpnę się na grube naleśniki z dżemem - po amerykańsku (syrop klonowy jest przereklamowany miód rządzi)
3. Rachunki do zapłacenia zostaw na poniedziałek - a co, nie myśleć o tym!!
4. Samotny spacer/bieganie - a czemu by nie? wystarczy pretensja "przecież brakuje mi tego a tego do obiadu" i już. Można iść.(właśnie jestem na tym etapie)
5. Zrób coś, na co byłaś/eś zbyt zmęczona po powrocie z pracy, coś dobrego? jakieś przegryzki? eksperyment kulinarny? jak nie wyjdzie zjesz jak wyjdzie też zjesz :D Tutaj kanapeczki zrobione jakiś czas temu.


6. i dużo dobrej muzyki na wieczór
7. i jakaś gra, na komputerze, może Wiedźmin tym razem?

Powyższe punkty mogą być zrealizowane, ale nie musza, święto lenia jest do łapania energii słonecznej wiatrowej i psychicznej na cały nieznośny tydzień.

z pozdrowieniami niedzielnoleniwcowymi

Ps. Wszytkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet (i dnia facetów bo podobno taki też mają..dwa razy w roku) wczoraj wybrałam sobie kwiatki (hiacynty) i zapłaciłam z własnej kieszeni  - jestem kobietą niezależną. HA!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz