jak zakładałam bloga (czyli niedawno) obiecałam sobie ze przynajmniej jedna notatka w tygodniu...a tu mi sie kolejny tydzień zaczął.
Poniedziałek upłynął mi na wrzucaniu rzeczy z którymi wcześniej nie potrafiłam się rozstać do pokaźnego worka.
Selekcja (wszystkie odpowiedzi na Tak powodowały ponowne upchnięcie w szafie)
1. czy chodziłaś w tym w ciągu ostatnich 12 miesięcy T/N T- zostaje!
2. czy spośród pozostałych któreś jest rękodziełem mamy/babci/twoim T/N
3. czy rzecz jeszcze na Ciebie pasuje? T/N
4. czy rzecz jest na tyle oryginalna że nie została kupiona w sieciówce? T/N
5. czy jest w dobrym stanie T/N
w ten sposób poszedł worek (co prawda oddawałam też rzeczy w dobrym stanie ale za małe)
szafa została odchudzona.
Co zostało?
1. sweterki robione z sercem przez moją Babcię (na moje nietypowo długie wymiary)
2. ukochane jeansy z liceum- dzwonowate z metalowymi ozdobami i możliwością przerobienia na rybaczki(czyli podwiązaniem
3. wszystkie t-shirty z nadrukami "firmowymi" ze studiów, z różnych wydarzeń.
4. brudnobiałe dzwony
5. długa, czarna wełniana sukienka z dorobionymi koronkowymi rękawami(przyda się zimą, w tym roku o niej zapomniałam)
Teraz pakuję "stylówę" na 6 dni festiwalu filmowego ;) pogoda trochę w kratkę ale mam nadzieję, że się rozpogodzi...(nie wzięłam openerowych kaloszy!)
a zestaw wyjazdowy(razem z ostatnim atakiem na sklepy minus żółta spódniczka Mohito po którą zapomniałam (!) się wrócić do sklepu) wygląda tak:
Kolejne zdjęcia, być może z festiwalu - Kino na Granicy ( mam nadzieję, że uda mi się ująć czar leżenia na leżaczku pod biurem festiwalowym) niebawem :)
i detal:
blue |
ciasteczkowy potwór!!! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz