niedziela, 7 czerwca 2015



Ostatnio jest zakręcenie z poplątaniem i do tego ciepło co skutecznie odgania mnie od komputera w stronę ciekawszych zajęć, w tym grillowania, siedzenia na plaży nad Wisłą i jeżdżenia na rowerze.
I o tym ostatnim będzie.
Nie jestem typowym warszawskim rowerzystą. Ba!  Nawet nie mam odpowiednich spodenek czy innego ubioru a dopiero dzisiaj zamontowałam taką nowinkę techniczną jak licznik.
Od dzieciństwa natomiast byłam otoczona polami i lasami a i teraz najbliższa mi okolica to rzadko uczęszczany las na skraju poligonu wojskowego. Podlega pod Warszawski Obszar Chronionego Krajobrazu na równi między innymi z Puszczą Kampinoską oraz dopływami Wisły.
Tereny te łączą wybitne bagna z typowym obszarem wydmowo-pustynnym i lasem iglastym i mieszanym.

Mapka - ładnie nie?

Ścieżki nie należą do najłatwiejszych, jedzie się albo po piachu albo kamieniach, momentami jest to fajna droga polna ale rzadko.

Jadąc dzisiaj obmyśliłam, jakie mogą być podstawowe rady dla mieszczucha który postanawia wybrać się w las a jest typowym miejskim rowerzystą. Na pewno jest to większy wysiłek niż przy pokonywaniu asfaltowych czy kostkowych tras. Konieczny jest zapas wody i dobra wszelakiego sklepów nie ma. No i podstawowy czyli jaki kto ma rynsztunek cyklisty - ważne żeby to nie były żadne sandałki!
Ale ale..wjeżdzamy do typowego, podwarszawskiego lasu: podmokło/sucho, łąka/las.
Zasady są proste jak w przypadku każdego lasu:
1. Żadnego ognia - niedopałek to tez ogień.
2. Żadnego śmiecenia
3. Minimum hałasu (pozdrawiam bucoquadowców z dzisiaj dla których droga na 2,5 m. to było za mało żeby przejechać i musiałam zjechać na bok)

A ponadto warto zaopatrzyć się w dwie rzeczy: coś na komary i meszki (komarów póki co nie stwierdzono, ale to drugie szaleje) i krem do opalania.
 Do takich rad dodam jeszcze kilka:

Bagno z narcyzami - jak rzadko zielone

1. Nie wchodzimy zrywać kwiatków na podmokły teren, narcyzy teraz kwitną..ale lepiej nie, każda kępka może być zdradliwie pływającą rozrośniętą kłodą. Aligatorów nie stwierdzono
2. W takie upały lepiej nie schodzić ze ścieżki.  Węże właściwie są wszędzie,a  ma się malutko czasu na odróżnienie jadowitej żmii od pospolitego zaskrońca. Lepiej żeby było to drugie. Oprócz węży są też salamandry, jaszczurki i pospolite gryzonie.
No i uwaga!

3. Czytamy leśne znaki - jeżeli gdzieś jest napisane "poligon wojskowy nie wchodzić" i "nie zbierać runa leśnego nie polować i nie łowić ryb" to przestrzegać. Moje ubiegłoroczne zbieranie grzybów skończyło się znalezieniem niewybuchów, mimo że teren był nieoznaczony jako poligonowy. I wojna światowa miała swoje bomby a tamta okolica była jeszcze do tego świadkiem "Cudu nad Wisłą" w 1920 r. Poligon działam w większym zakresie również po II wojnie (rozszerzony tak przez radzieckie władze,żeby cmentarz żołnierzy poległych w 1920 był zgarnięty i nie można było by się nim zajmować). Potem na szczęscie tereny zostały zmniejszone (ale czy rozminowane?:P). Śmiejemy się czasem, ze te huki na poligonie to nie ćwiczenia a sarenka która nauczyła się latać (albo dzik)

4. Wchodząc do lasu koniecznie ale to koniecznie PATRZYMY POD NOGI - to te węże ale też jakieś osuwisko/mrowisko/kretowisko lub zwyczajne sarnie bobki. Bleh.
5. Jeżeli chcemy coś zbierać to na 100% trzeba wiedzieć, że to jadalne. Na przypuszczenia jest system zerojedynkowy.
6. Uwaga na ścinki drzewa, jeżeli leżą ułożone stosy kłód nie dość, że możemy zostać posklejani trudną do usunięcia żywicą, to jeszcze lubią tam gniazdować żmije i osy.
Te wszystkie drzewa są zeschnięte. Tak to już jest w przyrodzie.

I cieszmy się lasem!
Co prawda nie widziałam dziś węży ani KOMARÓW(NIC!)  ale za to; pliszkę, jaszczurkę, narcyzy na bagnach i jeszcze jakąś inną roślinkę kwitnącą. Mnóstwo czarnego bzu (dobry na przeziębienia) i kwitnące akacje.
Słyszałam kukułki.
I było tak kosmicznie gorąco.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz