niedziela, 8 lutego 2015

I mamy śnieg a z nim głodomorów.



Pierwszym efektem długo leżącego śniegu było to, że ptaki rozszarpały resztkę zapomnianych owoców na drzewach a nawet dorwały więcej. Czyli zaczął się typowy zimowy głód.
Dlatego zaatakowałam najbliższy sklep ogrodniczy i kupiłam trochę karmy dla ptaków (2 kg kosztuje ok. 8 zł). no i dokarmiam.
Zlatują się głównie sójki, sikorki bogatki i wróble nasze tradycyjne (i chronione!) widuje też sierpówki.
Zniknęła gdzieś wiewiórka.
Jutro zrobię wycieczkę po słoninę dla sikorek i zawieszę.
Trzy garście karmy znikają w przeciągu dwóch godzin.

Na co warto zwracać uwagę przy dokarmianiu? Z moich doświadczeń wynika że:
1. Kupować niesolone nasiona, najlepiej właśnie w sklepach ogrodniczych (50 kg kosztuje jakies 70 zł..ale jeżeli nie obskakujemy całej okolicy ani nie mamy zwierząt domowych to lepiej nie, mole uwielbiają nasiona)
2. Bezwzględnie nie karmić surowym ryżem, no chyba ze chce się (podobno) zamordować trochę gołębi - ryż puchnie w żołądkach ptaków do tego je kalecząc.
3. Nie karmić bułkami i chlebem, jak sami wiemy, chleb jest coraz gorszy i pozbawiony składników odżywczych, rozepcha tylko żołądki.
4. Ja mam mnóstwo przejrzałych jabłek, jeżeli nie są spleśniałe idealnie się nadadzą, przejrzałe owoce (jabłka, gruszki itp) RODZIME dadzą się zjeść.
5. Miejsce - z dala od kotów. Ja mam podwyższenie do którego żaden kot nie powinien doskoczyć, ale zastanawiam się nad przeniesieniem karmika na balkon. mimo tego, że tam większy wiatr i jest mniejszy komfort. Ewentualnie parapet tez może być.
6. Wszędzie jest powtarzane, że jeżeli zaczęliśmy karmić ptaki, to musimy je dokarmiać do końca śniegów - dlatego akcja musi być przemyślana i nie doraźna.
 7. Warto też osłonic miejsce karmienia przed dużymi ptakami jak gawrony czy gołębie. Ja za nimi nie przepadam.
8. Dla wiewiórek warto w zupełnie INNYM miejscu rozsypać nieco orzechów, również trochę owoców, one sobie lepiej radzą.

Oczywiście takim czymś nie oswoimy zwierząt, jednak wystarczy przejść się do Łazienek Królewskich żeby znaleźć półoswojone wiewiórki, wszędobylskie myszy, kaczki i ptactwo.

Pewnie wybiorę się na spacer, jak pogoda pozwoli, żeby dokarmić kaczki nad rzeką.
We Wrocławiu karmienie wróbli skończyło się dla mnie kiedyś ptakiem na każdym palcu wydziobującym ziarno z zagłębienia ręki. Ot taka miejska magia, której do dzisiaj nie udało mi się powtórzyć.

Efekty?
W lecie mam nadzieję, że ptaki zeżrą pasożyty, ślimaki i inne paskudztwa.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz