poniedziałek, 15 września 2014

Ograniczanie przyjemności

W życiu koniecznie trzeba szukać przyjemności. Inaczej byłoby bez sensu.
Nie jest to typowo hedonistyczne podejście do życia, bo byłoby nim, gdyby nie było umiaru.
Dlatego od dwóch tygodni ponad przeprowadzam eksperyment naukowy oparty na moim zachowaniu (a więc oparty o czynniki behawioralne).
Przedmiotem badania jest przyjemność
Podmiotem badania jest Kofola - nieosiągalny napój z Czech który uwielbiam.
Butelkę dwulitrową dostałam od rodziców w okolicach 21-22 sierpnia.
Otworzyłam 1 września.
Także od dwóch tygodni piję jedną dwulitrową butelkę kofoli (i co z tego ze po otwarciu niby nie przechowuje się dłużej niż 24 godziny ale to nie mleko..tam na pewno jest chemia i nie ma się co zepsuć)

Dawka jest taka:
że średnio co drugi dzień piję pół szklanki :D hihihi
Mam jeszcze na trzy takie "dawki"

Obserwacje:
1. Ekonomiczniej jest kupić dużą butlę takiego napoju niż małe
2. Dawkowanie po pół szklanki nie powoduje szoku insulinowego a jest "smakowaniem" co podnosi walory (niewątpliwe) napoju
3. Gdybym wypiła to, gdy dostałam dawno już bym zapomniała że miałam coś takiego w domu.
4. Traktuję to jako deser poobiedni przez co, jako 'ciastko w płynie" nie wpływa na masę.
5. Kofola najlepsza schłodzona.
6. I nareszcie jakiś post nie o muzyce.
7. Rozciągając zużycie w czasie maksymalnie (mimo terminu po otwarciu) minimalizuje późniejsze chęci na napoje gazowane i niedobre inne - czyli tnę tez koszty.


Nie znudziło mi się jeszcze, dawkuję sobie ten rodzaj przyjemności. W przeciwieństwie do czekolady (którą zjadam na pół tabliczki na raz). Żelek - które zjadam właściwie natychmiast i Chipsów których dużą pakę jem maksymalnie trzy dni, tu da się wytrwać.
Kiedyś spróbuję tak z czekoladkami, oglądaniem filmów czy innymi drobnymi przyjemnościami.
na razie na zdrowie!

A C-C z czerwono-białym znaczkiem jest be.

Ps. post nie jest sponsorowany przez nikogo!
Pytanie do publiczności "co mogłabym sobie jeszcze dawkować?"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz