czwartek, 9 października 2014

I bądź tu mądra...

Jesień nadeszła oczekiwanie.
Półki w domu uginają się od książek po dziadkach a ja zupełnie nie wiem co czytać.
Mitologia słowiańska Brücknera przeczytana. Efektem jest lekka depresja i chęć wyruszenia na wyprawę archeologiczną na Wolin i stworzenia nowej mitologii.
Klasyki literatury polskiej przeczytane już dawno temu, powieści Kraszewskiego. Ulubiona epoka romantyzmu też.
Ile można czytać wiersze Gałczyńskiego i jego Zieloną Gęś?
Nadal nie przepadam za Norwidem, także leży z dala ode mnie.
Wańkowicz przypadł w spadku komuś innemu. Fraszki i przyśpiewki polskie, z których chciałam wyciągnąć chociaż trochę prawdziwej historii kultury przeczytane (rubaszne i krwawe nie ma co!)
Ku pokrzepieniu serc też czytać nie mam dziś zamiaru.

Księgarnie
Prawda!
Ale co zrobić, kiedy właściwie NIC nie jest mnie zmusić do kupienia książki, którą przeczytam tylko raz? Muszę od razu wiedzieć, że przeczytam ją więcej razy.
Dlatego oprócz Sherlocka Holmesa nie czytuję kryminałów.
Dlatego z literatury klasycznej poluje na powieści z czasów wiktoriańskich. Nasze rodzime też nie są złe. Te z okresu międzywojennego które mam to raczej w stylu "romansów dla pensjonarek" o wielkiej miłości do pana dziedzica. Język oczarowuje składnią i wymarłymi słowami. ale co zrobić jak kartki powoli rozsypują się ze starości?
Książek historycznych nie przeczytam dziś, są o błędach, rzadko o właściwych działaniach.
Biografie? A i owszem. Chętnie czytuje, ale muszą być pełne anegdot. Takie są najlepsze i powodują, że chce się żyć.

W księgarniach kroki swoje kieruję nadal w stronę półki z literaturą tzw "młodzieżową" trafia się czasem tam na perełki w stylu "Morza Trolli" Nancy Farmer. Efekt Harrego Pottera z którym dorastałam?

Biblioteki, chyba czas najwyższy rozważyć zapis, w końcu mam prawie po drodze.
A jak nie, to będę słuchać muzyki i odsypiać zarwane noce i wpadać na nowe pomysły do realizacji.
Działam!


Dlatego zostają albumy... te czarno-białe zdjęcia, kolorowe z dzieciństwa, w technikolorze pradziadków, tu podobny nos, tu długie rzęsy, tu podobne brwi, tu ułożenie ust a tam uśmiech. Och! Wszystko już kiedyś było, jesteśmy wyjątkowi ale jednak tacy sami.
Jakie mam jeszcze wnioski? Całe życie myślałam, ze obok dziecięcego zdjęcia Babci siedzi Ciocia to okazało się, że to lalka naturalnych rozmiarów. Bądź tu mądra. Dlatego oglądam zdjęcia i zapamiętuje historie aby móc je kiedyś przekazać. Żeby następni wiedzieli, że mają też swoją mitologię i faktografię.

Legendy rodzinne... studnia bez dna.

Wcale nie chodzi tutaj o to 'co ciotka B powiedziała ciotce C i dlaczego obie nie odzywają się do wujka A.) Nie. Chodzi o historię rodzinną w stylu "dawno dawno temu.." i niepotwierdzonych wiadomości w stylu :
"nasi przodkowie przybyli ze Skandynawii"(niepotwierdzone ale jest)

Albo

"chłopu w Wielkopolsce podczas wojen szwedzkich Jan Kazimierz dał tytuł szlachecki w nagrodę że zabił kilku Szwedów i tak powstał nasz ród" (też nie jest potwierdzone)
Dopiero z czegoś takiego można powieść stworzyć!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz