poniedziałek, 16 czerwca 2014

Nie chodzi o brak weny...a brak komputera

Tylko o brak komputera..
Popsuł się, przegrzał.jak bardzo nie widziałam, co można robić bez tego małego, błyszczącego ekranu było aż smutne. Nie mam telewizora w domu. Także komputer traktuję jako okno na świat. a od czasu zepsucia się termometru także jako prognozometr.
Przed dylematem, co zrobic z taka ilością wolnego, niczym nieskrępowanego czasu, który trzeba jakoś spędzić, stanęłam w poniedziałek. I co udało mi się zrobić?
Posprzątałam dom, przeczytałam dwie książki, ogarnęłam ogród, spotkałam się z przyjaciółmi poszłam do kina. Pisanie czegokolwiek na telefonie (jak i oglądanie) nie jest tak przyjemne.
I da się żyć! mimo typowego "braku znalezienia sobie miejsca" udało się wyciszyć.
Przymusowy eksperyment zaowocował też przeczytaniem kilku książek, uspokojeniem myśli, wcześniejszym chodzeniem spać...a przynajmniej próbą pójścia (książki skutecznie uniemożliwiały mi chodzenie spać przed północą...jak to zwykle bywało).
Co prawda twórczy sajgon w pokoju trwa, a jeszcze do tego rozkrecony komputer straszy,..ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło?
Ciężko jest bez tzw. śmiecio-informacji, czyli czytania artykułów beze znaczenia i oglądania obrazów bez znaczenia. Nawet nie surfowania, ale wiszenia w jednym miejscu.
Ciężko było bez obejrzenia wieczorem jakiegoś filmu czy serialu, z Grą o Tron czekałam aż do piątku!
Ciężko było z pozornym uczuciem braku kontaktu ze światem.
Ciężko było z narastającym poczuciem odosobnienia mimo tylu znajomych. Fakt faktem, nigdy człowiek nie był tak samotny jak teraz.Ale pozorne zainteresowanie/polubienie czegoś/utożsamienie się z czymś, wrażenie bycia z kimś w jakimś miejscu jest uzależniające. Nadal pozorne.
Ciężko bez muzyki, którą się naprawdę lubi i której chciałoby się posłuchać, a radio nie pomagało, bo albo grało coś, na co w danym momencie naprawdę się nie ma ochoty albo przerywało idiotyczna liczbą reklam. Reklam z własnej woli słucham tylko przed 8 rano i po 16. (w sumie przymusowo)

Plusem była możliwość skupienia się w 100% nad daną czynnością, co jest bardzo uspokajające.
Dużo też dały spotkania.
Upichciłam dobre rzeczy w kuchni.
Wyspałam się, co przy szalonej pogodzie ostatniego tygodnia było rzeczą na wskroś pozytywną.
Byłam też jakby bardziej pozytywnie nastawiona do życia.

Przeraża mnie uzależnienie, jestem jedną z osób które mają potrzebę dzielenia się. Wynika ona też, jak w przypadku każdego człowieka z potrzeby akceptacji przez środowisko.
I nagle okazało się, że komputera używam tylko do oglądania filmów, umawiania się ze znajomymi czy też przyjaciółmi w realnym świecie, płacenia rachunków i grania. A reszta to rzeczy bez sensu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz